Sztuka ludowa to nie tylko intrygujące obrazy czy rzeźby, lecz przede wszystkim wgląd w indywidualne losy ich twórców i twórczyń. Poprzez swoje prace często opowiadają historie swojego regionu, stając się istotnym elementem poznawania historii wsi. Na portalu Zbiory Społeczne znajdziemy wiele kolekcji poszczególnych artystów i artystek, jak i całych społeczności zaangażowanych w sztukę rzemiosła.
Chociaż nie są to aż tak dalekie wspomnienia, pamiętam jak w trakcie szukania materiałów na studiach zawsze szperałam w przepastnych bibliotecznych szafeczkach z mnóstwem małych szufladek, przeglądając kartka po kartce alfabetycznie hasła, które były tematem moich prac i referatów. Bardzo dobrze zapamiętałam zapach drewna i starych kartek i czekanie aż inni odstawią na półkę kolejną szufladkę. To była moja skarbnica wiedzy, bo internet, który był już wtedy codziennością, nie oferował takich zasobów, jakie zapewniała mi instytutowa biblioteka. Można tęsknić za tymi czasami, jednak to, co mamy do dyspozycji dziś w niekończących się zasobach internetu, otwiera nam zupełnie nowe ścieżki poszukiwań i inspiracji.
Dzisiaj era cyfryzacji dotarła już wszędzie. Nie ma praktycznie muzeum, które nie miałoby udostępnionych swoich zasobów. Co innego jednak, kiedy szukamy materiałów, o których mamy podstawową wiedzę, np. ze sztuki; co innego, kiedy są to zasoby mniej oczywiste, kiedy wkraczamy w nieznane życia pojedynczych osób i w ramach relacji ich czy o nich odkrywamy nowe obszary.
Potrzeba kolekcjonowania
W 2008 roku Joanna Zielińska zrealizowała wystawę „Kwiaty naszego życia” w Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu. Była to wystawa inaugurująca nową instytucję w tym mieście, a także działalność Zielińskiej na stanowisku dyrektorskim. „Kwiaty naszego życia” były wystawą o kolekcjonowaniu z perspektywy naszego codziennego życia, a nie – jak to zwykle bywa – jako praktyki instytucjonalnej. W wystawie uczestniczył każdy, kto coś kolekcjonował i był gotowy pokazać swój zbiór na wystawie. Pan Mariusz Dusza kolekcjonuje zdjęcia tablic z nietypowymi nazwami miejscowości oraz dowody osobiste, prawa jazdy, tablice rejestracyjne i inne dokumenty związane z miejscowościami. Pani Katarzyna Filipiak kolekcjonuje figurki i inne wizerunki osiołków. Pan Paweł Frątczak modele samochodów pożarniczych i sprzętu pożarniczego w różnych skalach. Te i wiele innych kolekcji stworzyły unikatową wystawę, zadając pytanie o to, czym jest kolekcjonowanie i jakie korzyści płyną z kompletowania różnego rodzaju przedmiotów, tym samym odnosząc się do kolekcjonowania sztuki i wartości jakie niesie. Do wystawy został wydany „Subiektywny przewodnik po kolekcjach”, gdzie zostały zebrane wszystkie prezentacje wraz z krótkimi wywiadami z ich właścicielami i właścicielkami. Opowiedziane historie w piękny sposób uzupełniają przedstawione kolekcje. Dzięki nim stają się cennym elementem kultury materialnej. Jedną z najmocniejszych prac, jak przyznaje kuratorka, były sekretne dzienniki Janiny Turek. Prowadziła ona zapiski, dotyczące wszystkich aktywności, które grupowała w dziennikach, zaznaczając innymi kolorami. Powstała z tego imponująca kolekcja skatalogowanego życia. Wraz z dziennikami pokazane zostały pocztówki i zdjęcia, które wysyłała sama do siebie z różnych miejsc.
Relacje oraz spuścizna materialna tworzą bardzo dużą część zasobów portalu Zbiory Społeczne. To próba skatalogowania materiałów, które będąc w jednym miejscu, tworzą swojego rodzaju kolekcję będącą nie tylko psychologiczno-historycznym wglądem w życie jednostek w różnych miejscach i okresach, ale także materiałem do badań, który w znaczny sposób może uzupełniać różnego rodzaju kwerendy. Znaczną część tworzy sekcja artystów i artystek ludowych.
Oczywiście są takie postaci jak Nikifor Krynicki, ale do jego popularności, opracowań, a nawet filmu, który powstał, przyczynili się Ella i Andrzej Banachowie z Krakowa, którzy opiekowali się artystą i dbali o jego spuściznę. Wiele artystek i artystów pozostaje nadal do odkrycia. Na portalu Zbiory Społeczne, który jest rodzajem metakatalogu, zrzeszającego setki archiwów społecznych, znajdziemy wiele ciekawych prac, które kierują nas do indywidualnych życiorysów.
Malarka z Andrychowa
I tak na przykład postać Marii Magiery, której obrazy udostępnia na portalu Fundacja Memo, niesie w sobie przeciekawą historię nie tylko artystki ludowej, znanej postaci z Andrychowa; historia jej życia spokojnie mogłaby być dzisiaj sfilmowana przez jedną ze znanych platform filmowych. Magiera urodziła się w 1919 roku, pochodziła z rodziny chłopskiej. Jako 17-latka wyszła za mąż za Józefa Magierę. Mieli razem sześcioro dzieci. Była sekretarzynią i prezeską Koła Gospodyń Wiejskich, aktywnie działała również w Kółkach Rolniczych. W latach 50. pracowała jako sekretarzyni Kółka Rolniczego w Andrychowie, będąc w tym czasie też zaangażowaną w działania Ligi Kobiet i Koła Gospodyń Wiejskich. W latach 70. rozpoczęła swoją działalność artystyczną od urządzenia Izby Regionalnej, gdzie poza elementami wyposażenia znalazł się jej obraz. Od tamtej pory systematycznie malowała, brała udział w wystawach i plenerach malarskich organizowanych przez grupę twórców nieprofesjonalnych „My”. Była również członkinią Grupy Artystów Rodzimej Twórczości (GART) w Krakowie oraz Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury (RSTK). Pozostawiła po sobie 1036 obrazów malowanych na płótnie, desce i szkle. Rzeźbiła i śpiewała. Malowała tematy religijne, portrety, pejzaże, ale także życie ludzi na wsi, przydrożne kapliczki lub budynki, które już nie istnieją (na przykład młyn w Sułkowicach, którego już nie ma).
Jak wspomina w filmie o niej jej córka Barbara Badowska[1], w czasach, kiedy nie miało się aparatu fotograficznego ani kamery, Maria Magiera chciała zatrzymać w kadrze wyemitowanym w swojej pamięci życie ludzi na wsi, a także upamiętniać wizerunki swoich bliskich lub ważnych dla siebie osób. Zdecydowanie najbogatsza grupa prac zawiera obraz tradycji i kultury podbeskidzkiej wsi i trudne życie biednej wsi galicyjskiej. Twórczość Magiery zatem można postrzegać przez pryzmat swoistego prywatnego archiwum i dokumentacji czasów, w których żyła. To historia danej kultury i społeczności, która razem z pozostawionymi dziennikami tworzy wręcz fotoreporterską opowieść o socjologiczno-społecznym charakterze. Jej życie idealnie wpisuje się też we współczesne herstorie, tak często ostatnio przywoływane w literaturze, filmie i sztuce. W czasach, kiedy rola kobiet była radykalnie inna niż dziś, podporządkowana patriarchatowi, ona jako matka szóstki dzieci, pochodząca z chłopskiej rodziny, była w stanie ponad wszystko realizować swoje pasje i angażować się w działania społecznikowskie i Ligę Kobiet.
Wspomniany obraz „Młyn Mizerów w Sułkowicach” przedstawia budowlę krytą strzechą, prostym gontem ujętą w ciasnym kadrze wiejskiego pejzażu. Poza pewnymi schematycznymi skrótami perspektywicznymi zarówno młyn jak i pejzaż pokazane są realistycznie, z ujęciem detali i próbą zagęszczenia kadru ulubionymi motywami kwiatów (tulipany na pierwszym planie) i drzew. Z kolei „Palmy (niedziela palmowa w Targowicach)” to trzyplanowa, realistycznie ujęta scena w kościele. Uwagę przykuwa tu zarówno fizjonomia i stroje przedstawionych postaci – dzieci, starszyznę, księdza i ministrantów, samo wnętrze kościoła, ale także same palmy, charakterystyczne drzewka na szczycie długich pni, które z jednej strony nawiązują do kształtu znanej nam palmy, z drugiej wyglądają jak wyeksponowane szczytem choinki. Każdy detal może być elementem badań antropologów i antropolożek. Kompozycja w rzetelny sposób oddaje atmosferę uroczystości, trochę ją hierarchizując, pokazując przekrój społeczeństwa wiejskiego, w którym księża do dziś odgrywają znaczącą rolę.
Spotkanie tradycji przesiedlonych
Temu, co znajduje się w zasobach Fundacji Memo, można na większą skalę przyjrzeć się w zasobach Fundacji Ważka, która od 2012 roku prowadzi projekt Dolnośląskie Archiwum Tradycji. To skarbnica wiedzy zawierająca, jak jest napisane na stronie fundacji, materiały zgromadzone podczas etnograficznych badań terenowych prowadzonych na Dolnym Śląsku od 2012 roku, w tym nagrane wywiady biograficzne, nagrania śpiewaków i zespołów ludowych, skany fotografii z prywatnych zbiorów, dokumentacja rękodzieła, rejestracja lokalnych świąt i obrzędów. Postaci typu Magiery są tam dziesiątki. W repertuarze Ważki znajdują się ich zdjęcia, dzieła, nagrania. Można ich znaleźć w osobnym podprojekcie „Prze-twórcy ludowi”[2].
Na przykład archiwum Joanny Kloc, gdzie znajdziemy fotografie jej prac, ale też jej samej, z przyjaciółmi lub kotem. Na uwagę zasługują zdjęcia wnętrza jej domu tak bardzo kontrastujące z prostą, tak bardzo znaną nam architekturą prostego, kwadratowego i jednopiętrowego domku rodzinnego. W Polsce mamy takich tysiące i wpisują się w krajobraz właściwie każdego regionu. Jedną ze ścian Kloc poświęciła na stworzenie muralu, który działa jak wielkoformatowe okno. Całą ścianę wypełnia dekoracja kwiatowa, która wyrasta zza wystającego z podłogi drewnianego płotka. Kwiaty są różnorodne, kolorowe i w pełnym rozkwicie, wysokością sięgając prawie sufitu. W centralnej części, pomiędzy kwiatami wisi obraz przedstawiający portret papieża Jana Pawła II, z rękami złożonymi do modlitwy, charakterystycznymi sygnetami oraz zdobnymi naramiennikami na połaci papieskiego płaszcza. Po lewej stronie umieściła w roku Świętej Rodziny – Józefa, Marii i Jezuska, a tam, gdzie jeszcze został fragment wolnej przestrzeni, w dolnym prawym rogu, namalowała jeszcze motyw Matki Boskiej Częstochowskiej. Mimo, że tło jest kolorowe, choć surowe, to postaci są przedstawione sumiennie, z dodanymi rozpoznawalnymi elementami postaci.
Dolny Śląsk to też przeciekawe miejsce do prowadzenia takiego archiwum. Znajduje się przecież ono na styku historii. W 1919 roku na mocy traktatu wersalskiego tylko część Dolnego Śląska została przyłączona z powrotem do Polski. Sam Wrocław na naszej mapie geopolitycznej pojawił się dopiero w 1945 roku. W opisie projektu jest zaznaczone, że lokalna i nieprofesjonalna twórczość artystek i artystów zebrana w tym archiwum jest niezwykle interesującym miejscem spotkania tradycji przesiedleńców z Kresów Wschodnich, Wileńszczyzny, Polski Centralnej i Południowej, reemigrantów z Bośni i Hercegowiny, Bukowiny rumuńskiej, Francji oraz Belgii.
Ptaszki żywiecko-suskie
Z kolei materiały znajdujące się w archiwach Gminnego Ośrodka Kultury w Stryszawie w pobliżu Suchej Beskidzkiej mogą być bardzo cenne w badaniach nad na przykład lokalnym designem i tak ostatnio popularnymi tematami rodzicielskimi. Stryszawa bowiem jest jednym z najbardziej popularnych miejsc w Polsce, gdzie wyrabia się ludowe zabawki, i należy do tzw. żywiecko-suskiego ośrodka zabawkarskiego, uznawanego za najstarszy i czynny do dziś. Znakiem rozpoznawczym ośrodka są kolorowe ptaszki, wpisane w 2016 roku na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego. Edward Leśniak wraz z żoną Emilią należą do zasłużonego grona twórców sztuki ludowej, których drewniane zabawki przyniosły im rozgłos w Polsce i za granicą. Ich dzięcioły, dudki, sójki zapełniały dziecięce półki. W zbiorach widać zdjęcia z Rabki, gdzie sprzedaje zabawki z walizki, a obok niego na sznurku wisi osobna prezentacja ptaszków, a także jego na stoisku w Stryszawie, gdzie na miejscu je wykonuje oraz maluje.
W Gminnym Ośrodku Kultury działa Beskidzkie Centrum Zabawki Drewnianej, gdzie co roku w pierwszy weekend czerwca odbywa się Święto Zabawki Ludowej. Poza kiermaszem sztuki i rękodzieła odbywają się tam konkursy i pokazy zanikających zawodów. A co roku święto odbywa się pod innym tematem – ptaszków, koników, bryczek itd. Czy to nie brzmi jak najlepsza zachęta do spędzenia alternatywnego Dnia Dziecka, który może się odbyć poza ekranem komputera i salą zabaw z plastikowymi kulkami? Inicjatywy tego typu nie tylko dbają o kulturowe dziedzictwo, ale także wprowadzają je do współczesności. To uwspółcześnienie tworzy dzisiaj największą wartość i atrakcję kulturową. Przeciwstawia się wielu tego typu rozrywkom, które bazując na hasłach tradycji i ludowości, tworzą komercyjne produkty nie mające wiele wspólnego z tym, co naprawdę ją reprezentują. Co ciekawe, gdyby przyjrzeć się właśnie komercyjnemu potencjałowi tego typu inicjatyw, bylibyśmy w stanie zaproponować wielu przyjezdnym unikatową atrakcję. Gdyby tylko takie miejsca jak Gminny Ośrodek Kultury w Stryszawie miały większą siłę przebicia, kto wie, czy nie stałyby się jednym z najciekawszych wydarzeń w tej części Europy.
Zbiory społeczne jako skarb
Kto zatem może być odbiorcą lub odbiorczynią licznych archiwów społecznych publikujących materiały na portalu Zbiory Społeczne? Powiedziałabym, że każdy, kogo interesuje historia prawdziwa i pozapodręcznikowa, historia ludzi i ich indywidualne życiorysy, które składają się na historię polskiego społeczeństwa. Mikrohistorie budują taki zasób wiedzy, w którym nie tylko historyk czy historyczka sztuki znajdą przestrzeń do nietypowych poszukiwań i rozwoju swoich zainteresowań. Dzięki Zbiorom Społecznym możemy dotrzeć do ludzi i ich historii, ich dzieł, które, póki co, w związku z nadmiarem informacji, nie znajdą się w szkolnym, ani uniwersyteckim programie. Stanowią jednak bogaty, cenny i potężny skarbiec zarówno dla naukowców i naukowczyń, nauczycieli i nauczycielek, historyków sztuki i historyczek sztuki, historyków i historyczek i osób z wielu, tak wielu innych dziedzin, że naprawdę trudno wypisać tu ich wszystkich.
Artyści i artystki ludowi wydają się tematem bardzo prostym i zawężonym. Wkraczając na teren ich archiwów okazuje się, że mają nam do zaoferowania dużo więcej, niż swoją artystyczną spuściznę. Jest on przeciekawym materiałem nie tylko na artykuł, ale także na coś, co może zmaterializować się w takich formach jak wystawa czy film. To świadczy o bezcennej wartości portalu i bogactwie nieznanej nam sztuki, którą możemy odkryć, zatapiając się w przepastnych archiwach podobnie jak kiedyś zatapialiśmy się w szeregu karteczek na woniejących drewnem i starością szufladkach bibliotecznych kartotek.
Marta Czyż